sobota, 8 grudnia 2012

Imagin z Larry'm


            Imagin z Larry'm dla mojej kuzynki Cyśki
deszczowe popołudnie spędzałem na lotnisku czekając na przyjaciela. Harry miał przylecieć samolotem, który opóźnił się już pół
godziny, no ale cóż. Pewnie się opóźnił czy coś. Wyjąłem telefon i zalogowałem się na twittera. Dodałem tweeta z treścią:
"Samotne oczekiwanie na tego debila niesamowicie się dłuży:(" 
Z nudów odpisałem jeszcze paru fanką i follownęłem je na ich prośbę. Spojrzałem na tablicę przylotów i odlotów. Bez zmian.
Nie dowiedziałem się niczego szczególnego. 
Minęły dwie godziny, a jego wciąż nie było. Zacząłem się denerwować. Siedziałem nerwowo przeczesując włosy. Po piętnastu głos damski głos
przemówił w głośnikach. 
"Samolot beoing 78-955 lecący z Dublinu do Doncaster uległ awarii w czasie lotu. Niestety runął na ziemię. Prawdopodobnie nikt nie przeżył." 
Podniosłem się i stałem osłupiały nie wierząc w słowa nieznajomej mi kobiety. Podbiegłem do jakiegoś mężczyzny. Wywnioskowałem po jego 
ubiorze, że jest pracownikiem lotniska. 
- A co z Harrym? - Zapytałem. Spojrzał na mnie jak na jakiegoś idiotę. nie wiedział o co mi chodzi. Paredziesiąt łez spłynęło po moich 
zaczerwienionych polikach. - To nie może być prawda! - Krzyknęłem zdernerwowany. 
- Spokojnie. - powiedział i złapał mnie za rękę. Podprowadził mnie do jakiejś kobiety siedzącej w informacji. Zapytałem o moich przyjaciół. 
Niestety nie potrafiła mi odpowiedzieć. 
Wyciągnąłem kartkę z numerem lotu chłopaka i podałem ją jej. Spojrzała na nią i sprawdziła coś. 
- Przykro mi. - Powiedziała. 
To nie może być prawda. Dlaczego? Cholera! Dlaczego? Pytałem sam siebie chodząc w kółko. Podszedłem do okna. Przez chwilę patrzyłem na
przylatujące samoloty. Lecz żaden nie był tym którym miał przylecieć on. Obejrzałem się za siebie. Ujrzałem wielu płaczących ludzi.
Domyśliłem się, że byli oni rodziną ludzi, którzy także lecieli tym samolotem. 
- DLACZEGO NIE POLECIAŁ ON TYM CHOLERNYM PRYWATNYM SAMOLOTEM? - Krzyknąłem. parę osób spojrzało na mnie, ale ja nie
zwracałem na to uwagi. Dadzwoniłem po Paula. Wciąż szlochając poprosiłem, aby po mnie przyjechał. Zgodził się. Po około dziesięciu minutach
zjawił się i podbiegł do mnie. Spytał dlaczego płaczę.
- No bo on, on... - jąkałem się. - On nie żyje. Samolot miał awarję, rozbił sięł. On nie żyje. Paul. nie żyje- Powtarzałem roztrzęsiony.
Z chwili na chwilę płacz nasilał się. Stałem wtulony w Paula. Po 30 minutach ogarnął się i poszedł sprawdzić to dokładnie jeszcze raz. Niestety.
Nic nowego. Jego nie ma. Nie żyje. Straciłem sens życia. Straciłem największy dar jaki otrzymałem w życiu. Straciłem przyjaciela.Nie chcieliśmy
być tu ani minuty dłużej. Wyszliśmy. Paul odwiózł mnie do domu, a sam udał się na policję. 
Weszłem do domu. Mama podbiegła do mnie wypytując dlaczego płaczę. Wytłumaczyłem jej wszystko dokładnie. Z początku nie wierzyła. 
Myślała, że to kolejny żart z mojej strony. Zorientowała się, że mówię prawdę, gdy włączyła wiadomości. Akurat mówili o tej tragedii. 
spojrzała na mnie. 
- Harry.. - wyszeptała. Rozpłakała się. Ja również.
Następnego dnia przyjechała Anne wraz z Nialllem, Liamem i Zaynem. Nie mogli uwierzyć w to co się stało. Ja także. 
W tym wszystkim najgorsze jest to, że właśnie w ten dzień, gdy miał u mnie zawitać planowałem wyznać mu swoje uczucia. 
Tak na prawdę, między mną a Harrym było coś więcej. Darzyłem go nie tylko przyjaźnią. Czymś głębszym. To była miłość. 
***
MIESIĄC PÓŹNIEJ
- Kocham Cię Harry. na zawsze. To moja wina. Nie powinieneć lecieć sam. Powinienem tam być. Trzymać Cię za rekę. Szeptać czułe słówka. 
Bawić się Twoimi loczkami. Zasnąć na Twoim ramieniu. Tak jak zawsze... Moje uczucia nigdy nie wygasną. Lecz nie radzę sobie tu bez Ciebie.
Chcę być przy Tobie. Moje małe Hazziątko. - rzekłem trzymając w jednej ręce opakowanie tabletek, a w drugiej wódkę 
Harry oglądał to wszystko z boku. Chciał mi przerwać. Mimo, że nigdy nie chciał się z nim rozstawać nie chciał także by Lou umierał.
Złapał go za ramię. Lecz nie czułem jego dotyku. Spojrzałem na pudełko. Wysypałem na dłoń jego zawartość i za jednym razem wsypałem do buzi.
Powoli traciłem przytomność. Na ręke wysypałam kilka tabletek i zapiłam je ostrą cieczą, moj oczy powoli się zamykały, wiem że to omamy ale przed mną tało on mój Harry
żuciłem się mu na szyję. 
- teraz już będziemy razem. - powiedziałem.
- na zawsze. - odpowiedział mu Harold. 
I tak dwa anioły spędziły resztę swojego niekończącego się życia w innym świecie przy swoim boku.
miłość była zbyt wielka by można było ich rozdzielić. uczucie, którym się darzyli nigdy nie wygasło.
Następnego dnia przyjechała Anne wraz z Nialllem, Liamem i Zaynem. Nie mogli uwierzyć w to co się stało. Ja także. 
W tym wszystkim najgorsze jest to, że właśnie w ten dzień, gdy miał u mnie zawitać planowałem wyznać mu swoje uczucia. 
Tak na prawdę, między mną a Harrym było coś więcej. Darzyłem go nie tylko przyjaźnią. Czymś głębszym. To była miłość. 
***
MIESIĄC PÓŹNIEJ
- Kocham Cię Harry. na zawsze. To moja wina. Nie powinieneć lecieć sam. Powinienem tam być. Trzymać Cię za rekę. Szeptać czułe słówka. 
Bawić się Twoimi loczkami. Zasnąć na Twoim ramieniu. Tak jak zawsze... Moje uczucia nigdy nie wygasną. Lecz nie radzę sobie tu bez Ciebie.
Chcę być przy Tobie. Moje małe Hazziątko. - rzekłem trzymając w jednej ręce opakowanie tabletek, a w drugiej żyletkę. 
Harry oglądał to wszystko z boku. Chciał mi przerwać. Mimo, że nigdy nie chciał się z nim rozstawać nie chciał także by Lou umierał.
Złapał go za ramię. Lecz  nie czułem jego dotyku. Spojrzałem na pudełko. Wysypałem na dłoń jego zawartość i za jednym razem wsypałem do buzi.
Powoli traciłem przytomność. Srebrnym, ostrym narzędziem przejechałem parę razy po żyłach. Odpłynąłem. Całkowicie. 
Anioł wskazał mi drogę. Podążałem wyznaczonym szlakiem. Po chwili byłem już na miejscu. Dostrzegając swojego ukochanego ruszył ku niemu. 
żuciłem się mu na szyję. 
- teraz już będziemy razem. - powiedziałem.
- na zawsze. - odpowiedział mu Harold. 
I tak dwa anioły spędziły resztę swojego niekończącego się życia w innym świecie przy swoim boku.
 miłość była zbyt wielka by można było ich rozdzielić. uczucie, którym się darzyli nigdy nie wygasło.
____________________________________________
Cycu to dla Ciebie! ;) Kocham cię i myślę, że się spodoba/ Little

3 komentarze: